Prawdziwie o naszej pasji
Skoro już tu zajrzeliście, to zapraszam, śmiało, rozgośćcie się i czujcie jak u siebie. Przyda się kubek gorącej herbaty, kawy, czy kakao, bo post będzie dłuuuugi.
Bardzo rzadko na ogół mówię o swojej pasji.
Bardzo rzadko o tej pasji mówią ludzie w ogóle, bo boją się reakcji.
O jaką pasję chodzi? Chodzi o kolekcjonerstwo.
Co konkretnie kolekcjonujemy? Cóż, w zasadzie bardzo różne rzeczy.
Czym się różni kolekcjonerstwo od zbieractwa- według mnie:
Kolekcjonerstwo a zbieractwo to dwa różne terminy. Zbieramy różne rzeczy, a kolekcjonujemy najczęściej wybrane. Natomiast zbierając np. figurki koni, to też będzie to zbieraniem, jeśli nie interesuje nas zbytnio kto je zaprojektował, z czego są zrobione, dlaczego, w którym roku, czy są ogólnodostępne.
Żartobliwie rzecz ujmując, mamy trzy osoby. Pierwsza ma daną figurkę, super unikatową, pięknie ozdobioną i zrobioną. Chwali się nią dwóm pozostałym osobom. Jedna z nich odpowie:
- Łał, ale super, mam podobną!
Nie ma tutaj żadnego pytania o to gdzie ją zakupiła, co się jej w niej podoba, nie ma określenia czy dana osoba ma ten sam model. Druga zaś może odpowiedzieć:
- Ta figurka jest wspaniała, długo jej szukałam. Nie ma jej nigdzie dostępnej, to model unikatowy, zaprojektowany przez mało znaną artystkę, mający już 10 lat. Skąd ją masz?
Mamy tu przykład właśnie kolekcjonera.
Dlaczego niektórzy mają nas za osoby zaśmiecające swoje otoczenie, bądź, formując inaczej pytanie, zagracających je?
Trudno mi do końca odpowiedzieć na to pytanie, lecz wydaje mi się, że wynika to albo z niewiedzy, albo z innego postrzegania. Może być też tak, że same się czegoś podejmowały w podobnym kierunku, a potem z tego np. "wyrosły". W końcu co dla innych jest zabawką lub ozdobą, dla drugich jest czymś cennym. Weźmy tu sobie na przykład kucyki My Little Pony, bądź Littlest Pet Shop. Dla jednych to naprawdę mało warte zabawki, być może nawet postrzegane są za zupełne zbieracze kurzu. Dla innych zaś jest to coś wartościowego, co porusza ich serce i powoduje, że się uśmiechają. I najczęściej mowa tu nie o dzieciach, a o osobach dorosłych, które zdobywają rzeczy używane, wieloletnie, i odnawiają je. Dla kogoś to zabawka, a kolekcjoner wie jak odróżnić podrobioną rzecz, od oryginału, wie jak je odnowić i co z nimi zrobić by wyglądały jak małe dzieło sztuki. Kolekcja to nie tylko ustawienie na półce - choć i to można właściwie zrobić, przykładowo posegregować kategoriami, o ile ma się kolekcję mieszaną, tak jak ja.
Czy te rzeczy są coś warte?
Najczęściej, powiem tak- nie. O ile to nie są rzeczy wystawiane w muzeach, to nie są prawie nic warte dla przeciętnej osoby, tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy też nie jest tak, że cała kolekcja, którą my mamy, kogoś zainteresuje, bo każdy ma indywidualne upodobania.
Czy się ograniczamy?
Oczywiście. To nie jest tak, że kończy nam się miejsce na półce, to nie kupujemy. Po prostu mamy wybrane rzeczy w które chcemy zainwestować, bądź szukając rzeczy przykładowo na targach staroci, wiemy, na co sobie pozwolić. Nie zawsze to, co nam się podoba, do nas trafia.
Czym się kierujemy, gdy coś chcemy zakupić?
Jakością, wykonaniem, autorem, listą "must have" (coś, co koniecznie chcemy, wręcz musimy mieć, potocznie "chciejlista") nieraz sklepem/ firmą itd, w moim przypadku rolę kluczową ma też wielkość i waga. Często zbieramy coś konkretnego, na przykład konie Schleich.
Teraz pytania, na które bezpośrednio odpowiadać będę w swoim imieniu i o swojej kolekcji.
Kiedy dostałam swoją pierwszą figurkę, oraz ile miałam lat, kiedy postanowiłam że zacznę je kolekcjonować?
Moja pierwsza figurka nie była wcale figurką. Zbieram różne figurki, o różnej tematyce, i w ogóle przeróżne, ale nie tylko figurki. Mam też porcelanowe lalki. I je częściowo jak figurki traktuję. Tak samo, właśnie od porcelanowej lalki wszystko się zaczęło. Dostałam tę lalkę jak byłam naprawdę mała a jest ze mną do dzisiaj. Prezentami było też mnóstwo słoników na szczęście, a nawet małe skarbonki. Dziś widać, że nie wszystko co jest ustawione u mnie na półce, to figurki.
Są tu podstawki pod świeczki, breloczki, a nawet doniczki, czy solniczka i pieprzniczka, które swoją drogą uwielbiam ze względu na ich wygląd ;)
Wiele osób zapewne twierdzi, że to powstało wszystko przez to, że się gromadziło tego więcej i więcej. Po części mają rację, ale był pewien przełomowy moment, w którym zdecydowałam się te rzeczy kolekcjonować. Byłam dzieckiem, gdy zaczęłam dostrzegać piękno rzeźby. Swoje pierwsze zajęcia miałam razem z klasą: były to zajęcia, na których robiliśmy swoje własne ceramiczne kubki na kole garncarskim. Następnie wiedziałam już, że rzeźba to moja pasja, której nie wyprą nawet lata, i dziś na mojej półce da się zobaczyć mizerne próby mojego rzeźbienia.
Na rzeźbę chodziłam trzy lata, potem musiałam zdecydować się na rezygnację z zajęć, ze względu na szkołę. Dziś też chodzę na rzeźbę, ale jest ona moim przedmiotem w szkole.
Co konkretnie zbieram, czy mam jakichś swoich faworytów jeśli chodzi o artystów?
Jak mówiłam już wcześniej, zbieram różne rzeczy, ale skupiam się na przedziale zwierząt. Pojawia się też dużo porcelanowych lalek i różne konie (Schleich, collectA) tylko zimnokrwiste.
Coś w tych rzeczach jest, że mnie cieszą. One są po prostu ładne i urocze, mają miłe faktury i są fajne, można je wyciągnąć z gablotki i się nimi zachwycać.
Z drugiej strony- nie wszystkimi. Niektóre z nich są ciężkimi bestiami :)
Z gablotki się patrzą może i ładnie, ale niech no ktoś by je wyciągnął, kto się na nich nie zna, to by się nieźle zdziwił...
Jaka jest najcięższa i najlżejsza figurka jaką mam w swojej kolekcji?
Tak jak mówiłam, zwracam uwagę na wagę, bo półki mają swoje ograniczenia. Niegdyś na to nie zwracałam uwagi, więc jest duży zakres rozmiarów figurek na półce.
Myślę, że najcięższa jest figurka, która waży kilogram (a dokładniej 996 gramów), a najlżejsza, do porównania, całe 10 gramów.
Jak ustawiam swoje figurki, i czy się kurzą?
Moje figurki są wyeksponowane w odpowiednim miejscu i w odpowiednim porządku, bo tematycznie. Kurzą się jak wszystko inne, ale dużo mniej, bo są "schowane" za szybą.
Czy wiem ile mam figurek?
Na takie pytanie odpowiedziałabym, że ponad 100. Próbowałam je liczyć wielokrotnie, ale nigdy nie da się zebrać ich tak w całości.
Czy próbuję szukać informacji o figurkach, identyfikować je?
Tak, jednakże jest to dość trudne, czasem mi się uda, czasem nie.
Czy jakieś figurki mnie najbardziej cieszą?
Tak, wszystkie mnie cieszą, ale szczególnie te, które dostałam od kogoś. Niby nic, ale miło, że ktoś pamiętał o mnie i pomyślał o mnie w ten sposób. Z drugiej strony figurki to historia, i mam na półce rzeczy, które nie zawsze wiązały się z czymś miłym.
Czy przywożę figurki z wycieczek?
Oczywiście figurki traktuję częściowo jako formę pamiątek. Kto by zapomniał w końcu o morzu, patrząc na koniki morskie, albo o jakimś kraju, skoro musiał się dogadać ze sprzedawcą, bo spodobały mu się figurki?

W jakim stanie są moje figurki?
Moje figurki są raczej w dobrym stanie. Część jest zabrudzona i z drobnymi uszkodzeniami, ale czasem się nad nimi lituję i trafiają do mnie na półkę.
Czy śledzę czasem kolekcje innych (no, czyli, że czytam blogi o kolekcjach)?
Tak, obserwuję je od czasu do czasu, kiedy mam czas. Ciągle nie mogę się nadziwić, jak ktoś potrafi sobie tak pięknie organizować swoje kolekcje.
Jedną z najsłynniejszych kolekcjonerek, jeśli nawet nie najsłynniejszą kolekcjonerką jest pani prowadząca sklep Monocerus. Pisze bloga o figurkach, potem przerodziło się to po prostu w sprzedaż figurek kolekcjonerskich. Wiele osób sugeruje się jej postami i opiniami.
Czasem miło pooglądać coś po prostu bo jest ładne i estetyczne, i też oglądać efekty napraw starych figurek. Wiele osób decyduje się na kupowanie rzeczy zniszczonych i je naprawia, wymieniając dajmy na to im włosy ( syntetyczne włosie- grzywy, ogony przy kucykach) czy podmalowując je.
Co sądzę o kolekcjonowaniu kucyków bądź na przykład LPS?
Według mnie to bardzo fajne, może być efektowne, może powodować uśmiech na naszej twarzy i przede wszystkim kolekcja to kolekcja, nieważne czy to znaczki, kaktusy, czy kucyki, bo jeśli się to kocha, i się o to dba, to czemu nie?
Wszystkie zdjęcia są moje :)
(i nie zezwalam na ich kopiowanie)
Mam nadzieję, że wyczerpałam temat i że kogoś zainteresowałam tym postem. Pozwolę sobie wstawić zdjęcie z bloga ponystock, ---link ---->
http://ponystock.blogspot.com/2018/11/poznajmy-sie-w-hodzie-kolekcjonerom_13.html#more
które właśnie przedstawia piękną, zadbaną kolekcję figurek kucyków. Tak, spróbujcie w tym momencie powiedzieć, że to dziecinne ;)
Bardzo rzadko na ogół mówię o swojej pasji.
Bardzo rzadko o tej pasji mówią ludzie w ogóle, bo boją się reakcji.
O jaką pasję chodzi? Chodzi o kolekcjonerstwo.
Co konkretnie kolekcjonujemy? Cóż, w zasadzie bardzo różne rzeczy.
Czym się różni kolekcjonerstwo od zbieractwa- według mnie:
Kolekcjonerstwo a zbieractwo to dwa różne terminy. Zbieramy różne rzeczy, a kolekcjonujemy najczęściej wybrane. Natomiast zbierając np. figurki koni, to też będzie to zbieraniem, jeśli nie interesuje nas zbytnio kto je zaprojektował, z czego są zrobione, dlaczego, w którym roku, czy są ogólnodostępne.
Żartobliwie rzecz ujmując, mamy trzy osoby. Pierwsza ma daną figurkę, super unikatową, pięknie ozdobioną i zrobioną. Chwali się nią dwóm pozostałym osobom. Jedna z nich odpowie:
- Łał, ale super, mam podobną!
Nie ma tutaj żadnego pytania o to gdzie ją zakupiła, co się jej w niej podoba, nie ma określenia czy dana osoba ma ten sam model. Druga zaś może odpowiedzieć:
- Ta figurka jest wspaniała, długo jej szukałam. Nie ma jej nigdzie dostępnej, to model unikatowy, zaprojektowany przez mało znaną artystkę, mający już 10 lat. Skąd ją masz?
Mamy tu przykład właśnie kolekcjonera.
Dlaczego niektórzy mają nas za osoby zaśmiecające swoje otoczenie, bądź, formując inaczej pytanie, zagracających je?
Trudno mi do końca odpowiedzieć na to pytanie, lecz wydaje mi się, że wynika to albo z niewiedzy, albo z innego postrzegania. Może być też tak, że same się czegoś podejmowały w podobnym kierunku, a potem z tego np. "wyrosły". W końcu co dla innych jest zabawką lub ozdobą, dla drugich jest czymś cennym. Weźmy tu sobie na przykład kucyki My Little Pony, bądź Littlest Pet Shop. Dla jednych to naprawdę mało warte zabawki, być może nawet postrzegane są za zupełne zbieracze kurzu. Dla innych zaś jest to coś wartościowego, co porusza ich serce i powoduje, że się uśmiechają. I najczęściej mowa tu nie o dzieciach, a o osobach dorosłych, które zdobywają rzeczy używane, wieloletnie, i odnawiają je. Dla kogoś to zabawka, a kolekcjoner wie jak odróżnić podrobioną rzecz, od oryginału, wie jak je odnowić i co z nimi zrobić by wyglądały jak małe dzieło sztuki. Kolekcja to nie tylko ustawienie na półce - choć i to można właściwie zrobić, przykładowo posegregować kategoriami, o ile ma się kolekcję mieszaną, tak jak ja.Czy te rzeczy są coś warte?
Najczęściej, powiem tak- nie. O ile to nie są rzeczy wystawiane w muzeach, to nie są prawie nic warte dla przeciętnej osoby, tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy też nie jest tak, że cała kolekcja, którą my mamy, kogoś zainteresuje, bo każdy ma indywidualne upodobania.
Czy się ograniczamy?
Oczywiście. To nie jest tak, że kończy nam się miejsce na półce, to nie kupujemy. Po prostu mamy wybrane rzeczy w które chcemy zainwestować, bądź szukając rzeczy przykładowo na targach staroci, wiemy, na co sobie pozwolić. Nie zawsze to, co nam się podoba, do nas trafia.
Czym się kierujemy, gdy coś chcemy zakupić?
figurka LPS
Będąc dzieckiem sama to stosowałam, bo zbierałam same dinozaury,
a w późniejszym czasie tylko gogosy.
Kiedy dostałam swoją pierwszą figurkę, oraz ile miałam lat, kiedy postanowiłam że zacznę je kolekcjonować?Moja pierwsza figurka nie była wcale figurką. Zbieram różne figurki, o różnej tematyce, i w ogóle przeróżne, ale nie tylko figurki. Mam też porcelanowe lalki. I je częściowo jak figurki traktuję. Tak samo, właśnie od porcelanowej lalki wszystko się zaczęło. Dostałam tę lalkę jak byłam naprawdę mała a jest ze mną do dzisiaj. Prezentami było też mnóstwo słoników na szczęście, a nawet małe skarbonki. Dziś widać, że nie wszystko co jest ustawione u mnie na półce, to figurki.
Są tu podstawki pod świeczki, breloczki, a nawet doniczki, czy solniczka i pieprzniczka, które swoją drogą uwielbiam ze względu na ich wygląd ;)
Wiele osób zapewne twierdzi, że to powstało wszystko przez to, że się gromadziło tego więcej i więcej. Po części mają rację, ale był pewien przełomowy moment, w którym zdecydowałam się te rzeczy kolekcjonować. Byłam dzieckiem, gdy zaczęłam dostrzegać piękno rzeźby. Swoje pierwsze zajęcia miałam razem z klasą: były to zajęcia, na których robiliśmy swoje własne ceramiczne kubki na kole garncarskim. Następnie wiedziałam już, że rzeźba to moja pasja, której nie wyprą nawet lata, i dziś na mojej półce da się zobaczyć mizerne próby mojego rzeźbienia.
Na rzeźbę chodziłam trzy lata, potem musiałam zdecydować się na rezygnację z zajęć, ze względu na szkołę. Dziś też chodzę na rzeźbę, ale jest ona moim przedmiotem w szkole.
Co konkretnie zbieram, czy mam jakichś swoich faworytów jeśli chodzi o artystów?
Jak mówiłam już wcześniej, zbieram różne rzeczy, ale skupiam się na przedziale zwierząt. Pojawia się też dużo porcelanowych lalek i różne konie (Schleich, collectA) tylko zimnokrwiste.
figurka z CollectA
Mam także wyjątki od tej reguły, przykładowo dosyć dużą figurkę grzybów, czy figurki przedstawiające postaci z bajek i animacji, jak np. Kubuś Puchatek i Kłapouchy, miś z forever friends. Moje figurki nie są typowymi zwierzętami. To figurki, które mają dodatki, mają własny dom, biorą ślub, grają w golfa, jedzą lody... Oczywiście mam też figurki całkiem realne i bardzo piękne, jak np. kurczątko realnych rozmiarów z błyszczącymi oczami.
Coś w tych rzeczach jest, że mnie cieszą. One są po prostu ładne i urocze, mają miłe faktury i są fajne, można je wyciągnąć z gablotki i się nimi zachwycać.
Z drugiej strony- nie wszystkimi. Niektóre z nich są ciężkimi bestiami :)
Z gablotki się patrzą może i ładnie, ale niech no ktoś by je wyciągnął, kto się na nich nie zna, to by się nieźle zdziwił...
Jaka jest najcięższa i najlżejsza figurka jaką mam w swojej kolekcji?
Tak jak mówiłam, zwracam uwagę na wagę, bo półki mają swoje ograniczenia. Niegdyś na to nie zwracałam uwagi, więc jest duży zakres rozmiarów figurek na półce.
Myślę, że najcięższa jest figurka, która waży kilogram (a dokładniej 996 gramów), a najlżejsza, do porównania, całe 10 gramów.
Największa i najmniejsza figurka w kolekcji.
Jak ustawiam swoje figurki, i czy się kurzą?
Moje figurki są wyeksponowane w odpowiednim miejscu i w odpowiednim porządku, bo tematycznie. Kurzą się jak wszystko inne, ale dużo mniej, bo są "schowane" za szybą.
Czy wiem ile mam figurek?
Na takie pytanie odpowiedziałabym, że ponad 100. Próbowałam je liczyć wielokrotnie, ale nigdy nie da się zebrać ich tak w całości.
Czy próbuję szukać informacji o figurkach, identyfikować je?
Tak, jednakże jest to dość trudne, czasem mi się uda, czasem nie.
Zrzut z ekranu z pokazaniem, jak może wyglądać identyfikacja na podstawie zdjęcia figurki,
oraz przykładowy podpis z jakiej figurka jest kolekcji..
Tak, wszystkie mnie cieszą, ale szczególnie te, które dostałam od kogoś. Niby nic, ale miło, że ktoś pamiętał o mnie i pomyślał o mnie w ten sposób. Z drugiej strony figurki to historia, i mam na półce rzeczy, które nie zawsze wiązały się z czymś miłym.
Oczywiście figurki traktuję częściowo jako formę pamiątek. Kto by zapomniał w końcu o morzu, patrząc na koniki morskie, albo o jakimś kraju, skoro musiał się dogadać ze sprzedawcą, bo spodobały mu się figurki?

W jakim stanie są moje figurki?
Moje figurki są raczej w dobrym stanie. Część jest zabrudzona i z drobnymi uszkodzeniami, ale czasem się nad nimi lituję i trafiają do mnie na półkę.
Czy śledzę czasem kolekcje innych (no, czyli, że czytam blogi o kolekcjach)?
Tak, obserwuję je od czasu do czasu, kiedy mam czas. Ciągle nie mogę się nadziwić, jak ktoś potrafi sobie tak pięknie organizować swoje kolekcje.
Jedną z najsłynniejszych kolekcjonerek, jeśli nawet nie najsłynniejszą kolekcjonerką jest pani prowadząca sklep Monocerus. Pisze bloga o figurkach, potem przerodziło się to po prostu w sprzedaż figurek kolekcjonerskich. Wiele osób sugeruje się jej postami i opiniami.
Czasem miło pooglądać coś po prostu bo jest ładne i estetyczne, i też oglądać efekty napraw starych figurek. Wiele osób decyduje się na kupowanie rzeczy zniszczonych i je naprawia, wymieniając dajmy na to im włosy ( syntetyczne włosie- grzywy, ogony przy kucykach) czy podmalowując je.
Co sądzę o kolekcjonowaniu kucyków bądź na przykład LPS?
Według mnie to bardzo fajne, może być efektowne, może powodować uśmiech na naszej twarzy i przede wszystkim kolekcja to kolekcja, nieważne czy to znaczki, kaktusy, czy kucyki, bo jeśli się to kocha, i się o to dba, to czemu nie?
Wszystkie zdjęcia są moje :)
(i nie zezwalam na ich kopiowanie)
Mam nadzieję, że wyczerpałam temat i że kogoś zainteresowałam tym postem. Pozwolę sobie wstawić zdjęcie z bloga ponystock, ---link ---->
http://ponystock.blogspot.com/2018/11/poznajmy-sie-w-hodzie-kolekcjonerom_13.html#more
które właśnie przedstawia piękną, zadbaną kolekcję figurek kucyków. Tak, spróbujcie w tym momencie powiedzieć, że to dziecinne ;)











Komentarze
Prześlij komentarz